Wywiad z Agnieszką Słoniowską z Dobry Start Dziecka Agnieszka Słoniowska – znaną i cenioną fizjoterapeutką dzieci, mgr rehabilitacji, terapeutką NDT-Bobath, terapeutką Integracji Sensorycznej, trenerem Masażu Shantala i mamą 5 dzieci, u której miałam przyjemność ukończyć 2 szkolenia z pielęgnacji neurorozwojowej i rozwoju dziecka w 1 roku życia. Bardzo profesjonalna, pełna energii a zarazem bardzo ciepła i empatyczna. To prawdziwy zaszczyt, że zgodziła się poświęcić swój cenny czas na rozmowę ze mną.
1. Agnieszko, miałam okazję poznać Cię podczas szkoleń, które prowadziłaś w Warszawie. Nie ulega wątpliwości, że jesteś prawdziwym guru w środowisku doradców noszenia jeśli chodzi o tematykę szeroko rozumianej pielęgnacji dziecka. Pozwolisz jednak, że nie będę Cię pytać tylko o kwestie techniczne. Jesteś bowiem również albo przede wszystkim mamą już 5 dzieci. Ile ma Twoje najstarsze a ile najmłodsze dziecko? Jak się czujesz jako świeżo upieczona mama?
Rzeczywiście w styczniu urodziła się nasza piąta pociecha- Marysia. Między najstarszą a najmłodszą córką jest 19 lat różnicy. Myślę, że to bardzo dobre doświadczenie dla nas wszystkich. Relacja z niemowlęciem obfituje w dobre doświadczenia zarówno dla nas rodziców jak i jego rodzeństwa, zwłaszcza nastolatków (chętniej wracają po lekcjach do domu
😉 ).
Jako mama czuję, że naprawdę jestem świeżo upieczona, bo dużo rzeczy przeżyłam po raz pierwszy. Pierwszą dwójkę dzieci rodziłam w domu, kolejna dwójkę w szpitalu i po 6 godzinach wychodziłam do domu. Teraz urodziłam w szpitalu, ze złym doświadczeniem opieki w trakcie porodu, czego konsekwencją było niedotlenienie maluszka a na dodatek przyszło mi spędzić 10 długich dni w szpitalu z moją córką i zmagać się z jej wyzwaniami zdrowotnymi, łącznie z operacją chirurgiczną w pełnej narkozie. Wszystko to było dla mnie nowe i zaskakujące. Dzięki temu, że miałam wiedzę o fizjologii dziecka i prawidłowej pielęgnacji mogłam zadbać o optymalne warunki dla rozwoju Małej. Niestety, ta wiedza ma dwa końce, bo bycie mamą świadomą zagrożeń dawało też zwiększony poziom stresu. Przypłaciłam to depresją, której się na całe szczęście nie dałam. Będąc świadoma tego co się ze mną dzieje szybko zaczęłam ją leczyć.
Od ostatniego czasu kiedy mieliśmy noworodka w domu minęło już 9 lat, dlatego wszystko dzieje się tak, jakby to było po raz pierwszy. Dostaliśmy jeszcze raz szansę przepracować nasze rodzicielstwo. Jesteśmy bardzo wdzięczni Bogu za ten dar, za jeszcze jednego człowieka do kochania.
2. Jak się ma pięcioro dzieci, to jest jeszcze coś, co człowieka może zaskoczyć? Wiesz przecież już chyba wszystko o rozwoju dziecka, o pielęgnacji.
Musze przyznać, że myślałam o swoim dziecku, ze będzie super dobrze rozwinięte, będzie leżeć najpierw na mnie a jak skończy 6 tyg to będzie już na podłodze, będzie poruszać się w idealnych wzorcach, że będzie niejako wizytówką moich umiejętności. Życie płata figle i cała historia szpitalna zainicjowała stałe tulenie dziecka nie przez 6 tyg a przez 14 tyg a potem i tak odkładanie na podłogę kiepsko szło. Nie dlatego, że Marysia nie dawała się odłożyć ale z powodu ilości chętnych do przytulania. Trudno wyrwać dziecko z rąk rodzeństwa czy taty, kiedy oni są ze sobą tacy szczęśliwi i widać jak bardzo się nawzajem potrzebują. W efekcie, jako fizjoterapeuta mogłabym się przyczepić do tego, jak nasz niemowlaczek się porusza ale nie robię tego. Powtarzam sobie to, co i rodzicom moich pacjentów: rób tyle ile dasz radę, najlepiej jak dajesz radę ale nigdy kosztem więzi. Ewidentnie widać to na naszej Marysi , że poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego i różnorodna pielęgnacja są tym co potrzebuje dziecko do życia i dobrego rozwoju. Ja wiem, że w przypadku Marysi na wszystko przyjdzie czas.
3. Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o bliskość w relacji z dziećmi. Można zachować tę bliskość mając taką gromadkę? Czy nie brakuje Ci godzin w dobie, żeby wszyscy mieli Ciebie na tyle, na ile potrzebują?
Jak się ma niemowlaka to wystarczy, że się uśmiechnie i łatwo już się nim zachwycić, zauważyć jego potrzeby. Z naszą 9-cio latką, która jeszcze intensywnie zdobywa świat i chce z nami się dzielić swoimi doświadczeniami też łatwo wejść w relacje ale już z 13-to letnim chłopakiem czy 17 i 19to latkami nie jest to takie proste. Myślę, że obecność Marysi spowodowała, że zwolniłam, jestem znacznie bardziej dostępna i fizycznie, i emocjonalnie dla moich dzieci. Dzięki temu mam więcej przestrzeni do świadomego bycia przy starszych dzieciach, dbania o nasze rodzinne rytuały i inne ważne aspekty tworzenia rodziny. Przede wszystkim ten zachwyt nad najmłodszą był przyczynkiem do uświadomienia sobie, że każde dziecko jest dla nas takim samym darem i błogosławieństwem, bez względu czy jest rozświergoloną trzecioklasistką, czy zbuntowanym nastolatkiem. Mam takie poczucie, że dzieci z wiekiem nie tyle potrzebują czasu rodzica co właśnie jego miłości wyrażonej w mądrym, nie narzucającym się towarzyszeniu trudnym wyborom, relacjom, emocjom. Staram się być wystarczająco dobrym rodzicem w tej kwestii.
4. Jesteś również trenerem Masażu Shantala. Sama marzę o zrobieniu kursu, bo kwestia czułego dotyku, który działa na dziecko uspokajająco i stanowi podstawę budowania więzi mnie bardzo interesuje. Czym jest ten masaż – na czym polega jego wyjątkowość?
Masaż shantala, mówiąc w bardzo dużym skrócie, jest więzią wyrażaną w dotyku. Wyjątkowe jest w nim to, że najbardziej predysponowaną osoba do jego wykonania nie jest żaden terapeuta a właśnie rodzic. W dobrej więzi tkwi istota rozwoju dziecka i radość z rodzicielstwa. To sposób na wzajemne poznanie się, zdobywanie zaufania i odnalezienie siebie w relacji z drugim człowiekiem.
5. A jeśli chodzi o chusty? Sama korzystałaś kiedyś z chust albo nosidła? Oczywiście mówię o noszeniu Twoich dzieci
🙂
Dopiero przy czwartym dziecku miałam sposobność skorzystać z dobrodziejstwa chusty. Teraz też noszę ale nie od urodzenia Marysi. Obie moje córki potrzebowały czasu, żeby dobrze poczuć się w chuście. Starsza jak pokochała to potem długo korzystaliśmy z usypiania jej w pouch’u. Kilka minut tulenia i dawała się odłożyć. Najmłodsza natomiast stopniowo po 3 miesiącu coraz częściej dawała się zamotać i kilka razy udało jej się tak zasnąć. Zobaczymy co przyniesie dalej życie.
Nosidła dopiero testuję i zdarzyło mi się włożyć już Malutką do ergonomika. Dla nas to jest sposób na tulenie, kiedy ona na nic innego się nie zgadza a moje ręce i kręgosłup odpadają.
Myślę, że nosidło nie może zastąpić chusty ale doskonale ją uzupełnia.
6. W dzisiejszych czasach bardzo dużo mówi się o pielęgnacji dzieci, non stop wysyłani jesteśmy do różnych specjalistów. Każdy mówi co innego. Słyszymy najczęściej o tym, co jest złe i czego jako rodzice nie powinniśmy robić. Bardzo często na konsultacjach widzę młodych rodziców przerażonych, którzy z lęku, że zrobią coś nie tak, nie potrafią się odnaleźć w swojej roli. Mam wrażenie, że coś takiego jak intuicja rodzica już nie istnieje. Jakie masz przemyślenia na ten temat? Jakie rady dla młodych i wystraszonych rodziców?
Mam takie samo doświadczenie w pracy z rodzicami. Często są przeciążeni nadmiarem zaleceń, wskazówek, dobrych rad, dążeniem do wystymulowania dziecka na jak najmądrzejszego, najszybszego, najlepszego, naj…(wstaw co chcesz). Mam poczucie, że problem w uruchomieniu naszej intuicji nie leży tylko w przeintelektualizowanym podejściu a w sposobie wychowania obecnych rodziców. Te 30 lat temu nie pozwalano dzieciom zastanawiać się co czują, jakie mają możliwości ani tym bardziej wyrażać swoich potrzeb. To inni ludzie mówili co mogą a czego nie, co mają jeść a czego nie, kiedy mają iść spać itp…Teraz te dzieci stały się dorosłymi, którzy ciągle szukają odpowiedzi na zewnątrz zamiast w sobie, muszą przeegzaminować dziecko u kilku specjalistów by poczuć się bezpiecznie, zamiast dać sobie i dziecku czas być nauczyć się siebie nawzajem, by rozbudzić intuicję. Chciałabym, by każdy rodzic miał taką dojrzałość, by potrafił oswoić lęk i by czuł się najbardziej kompetentną osobą do opieki nad własnym dzieckiem.
7. Widzę często, że rodzice bardzo chcą wspierać rozwój dziecka. Kupują najnowsze gadżety, nie żałują pieniędzy na nowinki techniczne, obkładają dziecko szumisiami, książeczkami, zabawkami sensorycznymi. Czy to wszystko jest potrzebne?
Do rozwoju dziecku potrzebny jest drugi kochający człowiek. Sprzęty mogą urozmaicać tą relację ale to co najważniejsze, to to, że żadne sprzęty nie mogą jej zastąpić. My-ludzie rozwijamy się dzięki relacji z drugim człowiekiem i rozwijamy się po to by umieć w tą relację wchodzić coraz lepiej. Zabawki nie są w stanie nas tego nauczyć.
8. Wracając do Ciebie i Twojej działalności, jakie plany na najbliższy rok? Jakie masz cele? Jakie marzenia te zawodowe i te prywatne? Czego mogę Ci życzyć?
Najbliższy rok będzie czasem ogromnie trudnych wyborów dla mnie, jak pogodzić moje domowe życie i apetyt na rozwój zawodowy oraz pracę. Chyba można mi życzyć mądrości w dokonywaniu tych wyborów. Pragnęłabym też dla mojej rodziny, byśmy za rok byli jeszcze bardziej zgraną drużyną, grającą do wspólnej bramki.
#jeszczeblizej #kobietaniezywczajna #dobrystartdzieck #wywiad #doradcanoszenia #clauwi