Nie noś, bo przyzwyczaisz…

Nie noś…
Nauczyłaś to masz…
Rozpieszczasz…
Tylko zapłacze i lecisz…
Czyli niekończąca się historia dobrych rad 😞
Mimo, że wiedza na temat rozwoju dziecka jest dużo większa, to nadal słyszymy tego typu komentarze. 😒
To może kilka faktów? 🤓
☑️Zapotrzebowanie dziecka na bliski kontakt fizyczny jest jedną z podstawowych potrzeb, tak samo ważna jak zapotrzebowanie na pożywienie czy na ciepło.
Dlaczego?
Ludzkie dziecko jest genetycznie noszeniakiem 🤱
Czy to akceptujemy czy nie, takie są fakty – od urodzenia i długo po, niemowlę jest przystosowane do bycia blisko z zaufaną osobą – tatą albo mamą.
Ze względu na koczowniczy tryb życia, w czasie wędrówek, matki musiały nosić swoje dzieci ze sobą.
Dziecko pozostawione samo, bez opieki w tamtych czasach, było wystawione na śmiertelne niebezpieczeństwo – śmierć przez wyziębienie albo pożarcie przez drapieżnika 😢😳😱
Dzisiaj niby bezpieczniej, ale dla dziecka podobnie – niemowlę pozostawione samo, gdy nie widzi, nie słyszy, nie czuje bliskiej osoby, ani jej zapachu ani jej dotyku, czuje się porzucone!
Nie ma się co dziwić, że reaguje płaczem – przywołuje rodzica! Ja często mówię, że ten płacz przewierca mózg, ma nie pozwolić Ci nie reagować – ba, ten płacz ma obudzić całą wioskę 🙂
☑️Kołysanie, ruch, rytm kroków daje dziecku poczucie bezpieczeństwa – w ten sposób dziecko czuje, że jest pod opieką i pod ochroną rodzica, czyli czuje, że jest bezpieczne 🥰
Znacie to? czujnik ruchu? dziecko od razu wyczuwa, gdy siadacie na kanapie 😆
Dziecko w pierwszych tygodniach życia na serio nie ogarnia, że wychodzicie tylko do toalety, że za chwilę będziecie. Nie rozumie, że jeśli je zostawiamy na chwilkę, to nie grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo 😉
Chociaż żyjemy w innych czasach, genetycznie nadal bardziej jesteśmy przystosowani do wcześniejszych warunków, ewolucja bowiem tak szybko nas nie zmienia.
Więc jeśli jeszcze raz usłyszycie, że rozpieszczacie, bo nosicie, bo reagujecie, bo jesteście blisko to po prostu się uśmiechnijcie – bo robicie to DOBRZE!!!

 

 

#jeszczeblizej #chusta #doradcanoszenia #rozpieszczanie #przyzwyczajanaie #fakty #noszeniaki #noszebokocham #tomojanatura

Po co nosić? Po co masować?

Często słyszycie od życzliwych?
Dziecko płacze – pewnie jest głodne!
Może nie masz pokarmu!

„To, że dzieci krzyczą, gdy się budzą, nie znaczy, że za każdym razem męczy je głód (…)

Tak, niemowlęta potrzebują mleka.
Ale jeszcze bardziej tego, by być kochane, głaskane (…)

Być noszonym, kołysanym, głaskanym, trzymanym, masowanym – tyle pokarmów dla małych dzieci, równie niezbędnych, jak witaminy, sole mineralne i proteiny, o ile nie bardziej.”

Frederick Leboyer „Shantala. Tradycyjna sztuka masażu”

#jeszczeblizej #doradca #doradcanoszenia #masaz #shantala

O rozszerzaniu diety niemowląt i o BLW…

Zapraszam na rozmowę z psychodietetykiem – Małgorzatą Talaga – Dumą o rozszerzaniu diety niemowląt i o BLW.

Zapytałam mojego eksperta o to kiedy można zacząć rozszerzać dietę u dziecka, jak to zrobić bezpiecznie i co to jest BLW

 

 

O wyjątkowych dzieciach czyli High Need Babies

Bardzo często zdarza mi się, że rodzice proszą mnie, żebym przyjechała, bo chusta to ich ostatnia nadzieja…
W rozmowie słyszę, jak mama płacze z bezsilności, jak tłumaczy, że już wszystkiego chyba próbowała, że była u wszystkich specjalistów, że pytała każdego mądrego i mniej mądrego, ale nic to nie dało, bo jej dziecko non stop płacze…
Oczywiście mogą być różne przyczyny, bo każde dziecko jest inne, ale dzisiaj chciałam skupić się na tej jednej – na wyjątkowych dzieciach, o wyjątkowych potrzebach czyli High Need Babies.

Termin High Need Babies został wprowadzony przez W. i M. Searsów, którzy zauważyli, że są takie dzieci, które wyróżniają się spośród innych niemowląt poprzez swoje zachowanie i temperament. Te zachowania są uwarunkowane biologicznie poprzez specyficzna budowę oraz sposób funkcjonowania układu nerwowego.
I właśnie warto na samym początku podkreślić i zrozumieć, że to są uwarunkowania biologiczne. To nie wina niekompetentnych rodziców, a dzieci nie są krzykaczami i manipulantami!
To prawda, że High Need Babies bardzo dużo płaczą, zupełnie inaczej niż mogłoby się zdawać, bo przecież noworodek tylko śpi i je, prawda?
Bardzo często nie dają rodzicom delikatnych sygnałów, aby ostrzec, że coś się dzieje. Zwykle od razu zanoszą się płaczem lub wrzaskiem.
Jest zwykle bardzo trudno zapewnić im komfortowe warunki, a próba uspokojenia czy uśpienia to nie lada gimnastyka – bujanie, skakanie, huśtanie…no i właśnie – chusta to często jedyne co pomaga.
Mogłabym wiele tutaj pisać, bo temat znam bardzo dobrze, ale zależy mi na tym, żeby przytoczyć słowa jednej z mam, którą uczyłam kiedyś chustonoszenia. Jestem bardzo wdzięczna za to, że zgodziła się, żebym umieściła jej słowa tutaj – może to komuś pomoże? Piszcie na priv

Mama hajnida, o swoim dziecku i macierzyństwie w pigułce

„Po pierwsze, hajnid rodzi się hajnidem. To nie jest kwestia wychowania czy czynników środowiskowych. Po drugie, tak naprawdę rodzica hajnida w pełni zrozumie tylko inny rodzic hajnida. Większość rodziców, którzy tego nie przerobili, myślą o nas jako o rodzicach nieudolnych, niezaradnych, niepotrafiących zapanować nad własnym dzieckiem i organizacją czasu. Moja koleżanka ma tzw. normalsa i w trakcie kilku dni kwarantanny umyła wszystkie okna, nalepiła pierogów dla całej armii i posprzątała wszystkie szafki w kuchni. Ja przy hajnidzie ciągle nie mam czasu załadować zmywarki (epidemia nic nie zmienia).
Jak zamieścisz post, masa ludzi też pomyśli: dziecko jak dziecko, ja bym sobie z nim poradziła, wymyślają terminy, żeby się usprawiedliwić. Tych nie ma sensu nawet przekonywać, i tak nie uwierzą. Ale może przeczyta to też ktoś, kto jeszcze nie słyszał o HNB i dzięki temu dowie się, że nie jest sam. A świadomość tego naprawdę ułatwia przetrwanie 🙂

I to nie jest też tak, że jestem nieszczęśliwa w macierzyństwie – przeciwnie, nigdy nie byłam szczęśliwsza. Ale też przez całe życie nie płakałam tyle razy, ile przez pierwszy rok życia mojego dziecka. Z bezsilności, ze złości, ze zmęczenia, z obawy o kolejną noc, o kolejnych kilka godzin. Bo jestem złą matką, bo sobie nie radzę (a koleżanki dają radę), bo daję kupne słoiki, bo puszczam niemowlakowi cholerne śpiewające brzdące, bo znowu nie wiem, o co mu chodzi… I tak w kółko.
A to nie tak! Jestem najlepszą matką dla swojego dziecka. A ono jest hajnidem i muszę się z tym pogodzić i przestać się wściekać na to, na co nie mam wpływu.
I zrozumienie tego (i powtarzanie jak mantrę) pozwala przetrwać.”

Dziękuję

#jeszczeblizej #hnb #hajnid #niezwyczajna #mama #niezwyczajne #dziecko

Nie wiedziałam, że matka…

Na spotkaniach z Wami jest zawsze czas na to, żeby pogadać o rzeczach ważnych i mniej ważnych. O kolkach, o zielonych kupach, o zazdrosnym starszaku, o sraczce w przedszkolu, o nadopiekuńczej babci, o panikującym mężu, o tonie prania, o śniadaniu, które czeka na stole od kilku godzin wraz z zimną kawą.
Tak często słyszę od Was: „Przeczytałam całą masę poradników, a jednak nie jestem kompletnie gotowa na to całe macierzyństwo. Zupełnie inaczej sobie to wyobrażałam…”
No właśnie, miałam podobnie. Zanim stałam się mamą, nie wiedziałam tyyyyylu rzeczy.
 
Czego nie wiedziałam?
 
Nie wiedziałam, że matka może non stop ryczeć. Wiedziałam, że w ciąży hormony szaleją i beczałam nawet na reklamach świątecznych, ale myślałam, że to przechodzi :/ w końcu nie należę do najbardziej miękkich osobniczek. A tu dupson – nie przeszło. Wzruszam się na widok małej różowej świnki, reklamy środka przeciwbólowego dla dzieci i zdjęcia chorego dziecka.
 
Nie wiedziałam, że matka pija zimną kawę. Wiem wiem, są takie które piją ciepłą. Podziwiam – mnie się jeszcze nie udało.
 
Nie wiedziałam, że jak się jest matką, to czas biegnie jeszcze szybciej. Zapieprza, zadupcza, zaiwania. Brakuje mi godzin w dniu, dni w tygodniu, tygodni w miesiącu. Jak kiedyś mówiłam, że nie mama czasu (a dzieci nie miałam), to strasznie bluźniłam. Teraz chyba pokutuję!
 
Nie wiedziałam, że matka może nie spać w nocy. Może nie spać w nocy więcej niż tydzień, więcej niż miesiąc a nawet może nie mieć ani jednej przespanej całkiem nocy od kilku lat.
 
Nie wiedziałam, że jak stajesz się matką to możesz zapomnieć, że kiedykolwiek zobaczysz puste dno kosza na pranie. Ilość prania mnie rozwala. Codziennie robię kilka pralek, sortuje, składam, wkładam do suszarki, wyciągam znowu wkładam i tak non stop. To never ending story!
 
Nie wiedziałam, że matka nie czytają książek. Dobra, wiem – Ty pewnie przeczytałaś – bierzesz udział w challengu 50 książek w tydzień, ale ja – w pierwszym roku życia mojego dziecka, nie przeczytałam nic oprócz poradników, nad którymi i tak zawsze usypiałam. Moja głowa robiła się ciężka już po kilku kartkach i tak w kółko, o każdej porze dnia…
 
Nie wiedziałam, że w domu matki jest non stop burdel. Mam wrażenie, że nic innego nie robię, tylko sprzątam, a jednak jest non stop bałagan. Ciągle mi wstyd, że to o mnie źle świadczy. Swego czasu, ulubione powiedzenie mojej Hanunki brzmiało: „Ale tutaj syf!!!” Nie wiem ile razy dziennie to powtarzałam, ale widocznie często. Ehhh…
 
Nie wiedziałam, że matka zamiast torebuni ma wielką torbę albo najlepiej ogromny plecak, w którym musi mieć zawsze mokre chusteczki, kocyk, pieluszkę tetrową, ubranie zapasowe, chustę kółkową, pampery na zmianę, przekąski, wodę mineralną, książeczkę, auto dla syna i kotka dla córki. Albo przy dwójce dzieci to wszystko razy 2.
 
Nie wiedziałam, że matka działa ciągle na najwyższych obrotach wykazując się nadprzyrodzonymi zdolnościami. Wie jak przeprowadzić udany transfer dziecka z chusty do łóżeczka; jak ułożyć pieluszkę koło buzi dziecka, żeby nie wypadał smoczek w trakcie snu; jak wyczaić, że na gemini jest darmowa dostawa a w smyku wyprze, więc warto zrobić zakupy; jak przemycić warzywa w zupie; jak fortelem zachęcić dziecko, żeby wyszło z domu do przedszkola; jak nie doprowadzić do 3 wojny światowej z powodu źle przekrojonej kanapki; jak zareagować na pierwsze oznaki przeziębienia; jak przekonać, żeby założyło czapkę kiedy jest mróz; jak nie wyjść z siebie słysząc milion pytań na minutę.
 
Nie wiedziałam, że matki zawsze mierzy się inną miarą. Robisz wszystko, jak potrafisz najlepiej, a zawsze znajdzie się jakaś Pańcia na fejsbuce, która Cię skrytykuje. Karmisz? – źle! Głodzisz? – gorzej! Piersią? słabo – cyc Ci opadnie do ziemi i już nie podniesiesz. Z butli? nie będziesz mieć więzi z dzieckiem. Nosisz w chuście? kiepsko – przyzwyczaisz! Nie nosisz w chuście? nie jesteś RB, pewnie nie kochasz swojego dziecka. Jeszcze nie schudłaś po ciąży? Chyba już powinnaś! Jesteś za chuda? głodzisz się – pewnie masz depresję. A tak w ogóle to nie powinnaś narzekać, w końcu siedzisz w domu na urlopie. Dziecko pachnie, Ty leżysz, pralka pierze, zmywarka zmywa, suszarka suszy, gra muzyka:
„Jest super, jest super, więc o co Ci chodzi?…”

Ja wybieram zauważać emocje, nazywać je i towarzyszyć w nich moim dzieciom…

Coraz częściej zdaję sobie sprawę, jak trudno nam jest uwolnić się od starych przekonań i postaw w życiu, w wychowywaniu naszych maluchów. Bo to STARE i DOBRE tak mamy mocno w nas zakorzenione, że aby iść nową drogą, zaopiekować się sobą i naszym dzieckiem INACZEJ, w sposób harmonijny i zdrowy, niejednokrotnie musimy zderzyć się ze ścianą 😤😤😤

Wciąż słyszymy „Przecież jeden klaps jeszcze nikogo nie zabił”, „kiedyś było inaczej i jakoś żyjemy”, „nasi rodzice się tak nami nie przejmowali i jakoś świetnie sobie radzimy”, „kiedyś dzieci to przynajmniej się bały i szanowały rodziców”…

Sama pochodzę z tych czasów, autorytarnych metod wychowania, gdzie o czułości i bliskości mogłam tylko pomarzyć. Musiałam i muszę wykonać ogromną pracę, żeby nauczyć się kochać i być blisko INACZEJ…

Poza tym, badania pokazują jednoznacznie, że tamte metody wychowawcze wpływały destrukcyjnie na psychikę dzieci, na ich rozwój społeczny, emocjonalny…

Warto więc pamiętać, że mamy wpływ na rozwój mózgu dziecka. Od nas w dużej mierze zależy czy wykształcą się w nim połączenia odpowiedzialne za radzenie sobie ze stresem i z emocjami, za rozwój inteligencji rozumianej szerzej niż tylko poziom IQ, za budowanie relacji, za tworzenie zdrowych wzorców i przeżywania uczuć.

Tak więc możemy dalej powtarzać za naszymi rodzicami „bądź grzeczny”, „przestań płakać”, „nic się nie stało”, „nie wolno się denerwować”…i jakoś pewnie będą sobie radziły i jakoś na pewno będą żyć.

Mamy WYBÓR – to my decydujemy!

Ja wybieram zauważać emocje, nazywać je i towarzyszyć w nich moim dzieciom. Wolę więc mówić „widzę, że jest Ci smutno”, „Jesteś zły, mam rację?”, „słyszę Cię”…

Ja wolę wspierać 💗💗💗

#jeszczeblizej #blizejdziecka #wychowanie

Foto mojej Hanunki by Magdalena Walter Photography

Tak sobie patrzę na tego mojego syna…

Tak sobie patrzę na tego mojego syna i się zastanawiam czy aby na pewno robię wszystko ok?

Od jego urodzenia przeszłam chyba wszystkie stany, od ciężkiego załamania, że nigdy tego nie ogarnę, przez straszne zmęczenie, zwątpienie, że nie wiem gdzie jestem i dokąd idę, w końcu po akceptację jego i siebie samej w tym procesie, a potem nawet wdzięczność za to, co mi daje i kim się stałam.

Czasem zastanawiam się jak to się stało, że nie zwariowałam (chyba że to jeszcze przed mną 😂) słuchając tych wszystkich dobrych rad dotyczących wychowania i leczenia mojego „trudnego” dziecka. A było tego sporo – doradzano nam leczenie chyba wszystkimi odmianami ziółek, tymi legalnymi i tymi mniej 😆 a terapii tez się sporo przewinęło – od kuracji komórkami macierzystymi po leczenie moczem bawoła czy innego kopytnego 😱😱😱

Myślałam, że coś robiłam nie tak – może to wina ciężkiego porodu, potem może problemów z karmieniem, a może tego, że zupełnie nie nadawałam się na matkę – w końcu nie jestem typową Matką Polką…

A ja przecież kochałam i tuliłam ile mogłam, towarzyszyłam i tłumaczyłam, co potrafiłam – podążałam za nim i wspierałam, chociaż było mi bardzo ciężko opanować ten huragan emocji, agresji i wybuchów złości. Im bardziej szalał, tym ja stawałam się spokojniejsza. Pokazywałam strategie, zapewniałam o swojej obecności, mówiłam, że go słyszę, cierpiałam ale trwałam przy nim…

A jak to wygląda z boku? Ludzie do dziś potrafią pod nosem powiedzieć 😤😤😤 „to jest właśnie efekt bezstresowego wychowania”, „dostał by raz na tyłek, to by się nauczył”, „matka sobie nie radzi”, „niegrzeczny bachor, pewnie non stop przed telewizorem siedzi”, „jak można się tak drzeć?!”

No więc, tak sobie patrzę na tego mojego syna i się zastanawiam czy aby na pewno robię wszystko ok?

Chcę wierzyć, że ta moja bezwarunkowa miłość da mu siłę, żeby zmierzyć się z tym pokręconym światem, gdzie każdy musi być wycięty z jednego szablonu. Chcę wierzyć, że zawsze będzie czuł, iż może do mnie przyjść. Chcę w końcu wierzyć, że te oczy będą zawsze takie radosne 😍

#jeszczeblizej #mójmałyMiś #trudnedziecko #pokręcenidorośli  #niegrzeczne

Foto oczywiście – tylko ona go tak pięknie widzi – Magdalena Walter Photography

6 SPOSOBÓW NA TO, ŻEBY PRZYGOTOWANIA DO ŚWIĄT BYŁY PRZYJEMNE

6 SPOSOBÓW NA TO, ŻEBY PRZYGOTOWANIA DO ŚWIĄT BYŁY PRZYJEMNE

Czujecie już magię Świąt? W audycjach radiowych codziennie słychać „Ol aj łont for Krismas its ju”, wszędzie korki, przed sklepami pełno samochodów, w każdym sklepie kolejki, na uszka i pierogi skończyły się już dawno zapisy, kto nie zamówił, ten trąba! W domu prawdziwa stajenka, wszystko się klei, z góry prania można spokojnie zrobić choinkę, ale przynajmniej Jezusek będzie czuł się jak w domu dzieci chore, nic jeszcze nie mam – kiedy ja to ogarnę?! Stres
Czy tak musi być? Jakie mam sposoby, żeby Święta były przyjemniejsze?

🎄 Po pierwsze – znajdź chustę albo nosidło dzieci chore, to dzieci marudne – no to hop w chustę i na plecy, mam dwie wolne ręce, mogę lepić uszka dzieci zdrowe, ale przeszkadzają – zamotaj i zablokuj szkodnika
🎄 Po drugie – podziel się obowiązkami! Wszyscy wiemy, że potrafisz odkurzając mieszkanie ugotować obiad, robić zakupy w tesko onlajn, nastawić pranie, nakarmić dziecko i jeszcze pokłócić się z mężem przez telefon ale tym razem tak zorganizuj obowiązki, żeby każdy miał swoje zadanie – wszyscy będą się czuć bardziej potrzebni i zaangażowani.
🎄 Po trzecie – wyluzuj! To tylko 2 dni, podczas których sklepy są zamknięte. Twoja rodzina przeżyje, nawet jeśli o czymś zapomnisz. Nie rób więc zapasów na 2 lata! W ostateczności, na pewno masz tak samo fajnych sąsiadów jak ja, którzy w kryzysie oddadzą Ci ostatnią marchewkę, żebyś mogła ugotować zupę
🎄 Po czwarte – nie obserwuj instamatek i fejsbukowych wariatek, które w pełnych makijażach i nowych fryzurach prezentują swoje świąteczne domy! Serio – myślisz, że tak wygląda rzeczywistość? Że one wszystkie już mają ogarnięte chaty, potrawy, ciasta, ciasteczka i jeszcze zdążyły podskoczyć do SPA?! No ja szczerze wątpię każda tak jak, ledwo ogarnia więc spo – koj – nie
🎄 Po piąte – nie drzyj się na wszystkich! Nie terroryzuj męża, nie krzycz na dzieci, nie przeklinaj w samochodzie, nie wkurzaj się w kolejce! Tak wiele zależy od Ciebie samej, jaki będziesz mieć nastrój przez te kolejne dni. No bądźmy dla siebie lepsi! Jak to mówi nasza przyjaciółka : „Zastanów się czy chcesz się tak czuć – jeśli nie, to zrób wszystko, żeby się tak nie czuć ;)”
🎄 Po szóste– wybierz to, co najważniejsze i bądź za to wdzięczna:) ja wybieram Rodzinę – nigdzie nie jadę, nie zmuszam dzieci, żeby musiały ściskać wujków i cioć, których ledwie znają. Zamiast tego chcę patrzeć jak cieszą się dekorowaniem choinki, jak starają się podczas składania bożonarodzeniowej szopki, jak dekorują pierniki. Wiem, że sama zrobiłabym wiele rzeczy szybciej, czyściej i lepiej, ale wtedy po co byliby ONI? Chcę pamiętać jakie mam szczęście, że mam ich, męża i dzieci – Hanię i Misia

#jeszczeblizej #jeszczebliżej #corazblizejswieta #tocowazne #sposobynaprzyjemneswieta

Ciekawość dziecka

Nie wiem czy to przez pełnię, czy po prostu przez mój nie najmłodszy już wiek, stałam się ostatnio bardzo refleksyjna…

Byłam dzisiaj na zakupach, miałam coś sobie kupić, a oczywiście wróciłam z rzeczami dla dzieci. Znacie to? No nie wiem o co chodzi, ale tak to ostatnio wygląda. Typowy shopping matki polki 😛

Ale absolutnie nie narzekam, bo radość, którą moje dziecko ma z otrzymywania prezentów jest bezcenna. Zdecydowanie wolę dawać niż otrzymywać prezenty.

Ale do czego zmierzam. Nie mogę się napatrzeć na tego mojego Miśka, jak on się cieszy z rzeczy, które dostaje, chociażby była najmniejsza! Nie wiem kiedy to przechodzi, pewnie niedługo przejdzie, ale póki co uwielbiam patrzeć jak biega po całym domu, trzepocze rękami i cieszy się całym sobą, zanim jeszcze wie co dostanie. Pyta oczywiście milion razy „co to jest, mamo?” Jest taki ciekawy co do jest w środku. Następnie skacze, rozrywa opakowanie na strzępy, wyciąga, znowu skacze, mówi jaki on jest szczęśliwy, przytula, skacze, biega, znowu macha rękami i znowu biega i skacze.

Ta radość dziecka, ta ciekawość z tego co odkryje tam, gdzie nie widać. On się nie zastanawia, co jest w środku, nie analizuje czy to mu się przyda, czy mu się spodoba. On chce od razu zobaczyć, odkryć i zachwycić się.

Z wiekiem to przechodzi, nie potrafimy się tak cieszyć z prezentów, gubimy już tę radość z odkrywania. Nawet nie spieszymy się zbytnio z otwieraniem, odkładamy czasami na później, nawet zdarza się, że boimy się tego, co zobaczymy…

Z życiem jest podobnie – dzieci są ciekawe świata, chcą zobaczyć go szybko, odkrywać od razu, z radością, często nie potrafią i nie chcą czekać. Są na maxa wdzięczne za szanse, możliwości i to co je spotyka. Są wdzięczne za kolorowy kamyk, jak i za nową kolejkę elektryczną 😉

A my? Czy już zgubiliśmy tę radość? Czy jesteśmy ciekawi świata? Czy potrafimy być wdzięczni za to, co mamy?

6 rzeczy, których możemy nauczyć się od własnego dziecka

 

  1. Ciesz się z małych rzeczy – ciesz się z buziaka na dzień dobry, z ciepłej herbaty w chłodny wieczór, z uśmiechu od nieznajomego, z pięciu minut samotności w łazience, z ciepłego koca i dobrej książki; doceniaj zapach lasu po deszczu, szelest liści pod stopami, śpiew ptaków o świcie; zauważ, że biedronka usiadła Ci na ramieniu, że stałaś w korku krócej niż zwykle i że kolega z pracy powiedział, że świetnie wyglądasz, mimo tej nieprzespanej nocy 😉

  2. Bądź tu i teraz – nie rozpamiętuj przeszłości, nie zastanawiaj się dlaczego coś zrobiłaś, a dlaczego czegoś nie zrobiłaś, nie miej do siebie pretensji za wczoraj i nie martw się o jutro; bądź obecna dla siebie dzisiaj.

  3. Ufaj i szukaj dobra – zaufaj, że świat jest po Twojej stronie, nawet jeśli to, co się dzieję nie zawsze jest po Twojej myśli; szukaj w ludziach dobra – zaufaj im! Szukaj tego dobra w sobie i bądź dla siebie dobra.

  4. Bądź ciekawa – traktuj każdy dzień jak przygodę, w końcu każda chwila jest inna i niepowtarzalna, nigdy więcej się nie powtórzy; odkrywaj i ucz się siebie i świata, bądź odważna i nie zastanawiaj się czy to Ci się opłaca, sama droga powinna być nagrodą.

  5. Jak się przewrócisz, to powstań – nie trwaj w upadku, nie bój się wstać, a jeśli nie potrafisz podnieść się sama to poproś o pomoc – dziecko, które uczy się chodzić, jest wytrwałe, nie poddaje się od razu, upada milion razy, ale otrzepuje się i biegnie dalej. Nie masz siły, żeby biec to idź, nie możesz iść, to się czołgaj – byle do przodu!

  6. Bądź szczera – nie marnuj życia na ukrywanie swojej prawdziwej natury, nie kryj swych emocji, swoich uczuć; nie udawaj, że jest Ci dobrze, gdy cierpisz; nie mów, że kochasz, gdy nienawidzisz; nie milcz gdy potrzebujesz pomocy. Nie okłamuj ludzi, nie okłamuj siebie!